Lunch Box jest jedynym miejscem budynku L, gdzie studenci oraz pracownicy
uczelni mogą spokojnie, wygodnie usiąść i spożyć posiłek. Jednak „diabeł tkwi w
szczegółach”, bo istnieje pewien problem, a mianowicie dotyczy zakazu
spożywania swojego jedzenia. Nie polepsza tego stanu fakt braku kultury u osób
korzystających ze stołówki, traktujących ją również jako bazar, gdzie można
„zdobyć pamiątki”.Krótka
rozmowa redakcji Marginesu z panem
Tomaszem Niemczykiem, jednym ze współwłaścicieli Lunch Box, przybliża zasady funkcjonowania jednego z
najważniejszych dla żaków miejsc na ATH.
Margines: Na jakiej zasadzie wynajmowany jest lokal?
Tomasz Niemczyk: Pomieszczenie
jest dzierżawione od uczelni. Jesteśmy jego najemcami.
M.:
Czy stołówka przynosi dobry dochód? Czy Państwo jesteście zadowoleni z obrotów?
T.N.:
Lunch Box przynosi trochę mniejszy dochód
niż zakładaliśmy na początku. Obroty są nieregularne. Zdarzają się miesiące,
kiedy mamy wysoką frekwencję klientów, są też takie, kiedy ich brakuje, więc w
skali roku bilans nie jest zachwycający.
M.:
Czy jedzenie jest przygotowywane na miejscu?
T.N.:
Przygotowywanie jedzenia na uczelni od
podstaw nie jest możliwe, ponieważ mamy za małe zaplecze gastronomiczne,
dlatego zamawiamy posiłki poprzez firmy cateringowe.
M.:
Na ścianach stołówki zamieszczone są plakaty informujące o braku możliwości
przynoszenia własnego jedzenia. Co skłoniło Państwa do podjęcia takich kroków?
T.N.:
To jest oczywiste, że chcemy aby osoby
kupujące u nas ciepły posiłek miały możliwość wygodnie go spożyć. Zdarzają się
sytuacje, że stołówka jest zapełniona i nie ma miejsc siedzących, a połowa
studentów zajmuje stoły i np. gra w karty lub korzysta z komputerów.
M.:
Jak Pan reaguje w takich sytuacjach?
T.N.:
Nie jest to tak drastycznie egzekwowane.
Nikt nie chodzi po stołówce i nie wyrzuca każdego, kto wyciągnie z plecaka
swoją kanapkę. Jeśli widzę, że brakuje miejsc, to podchodzę i proszę aby takie
osoby udały się do sali na piętrze lub do miejsc do tego przeznaczonych. Nic
nie stoi na przeszkodzie, aby spożywać swój własny posiłek, gdy jest mało osób
na stołówce.
M.:
A do czego właściwie jest przeznaczona wspomniana sala na piętrze i dlaczego
tam nie można również spożywać jedzenia zakupionego w Lunch Box?
T. N.: To pomieszczenie ma
służyć studentom do wypoczynku, nauki, spotkań. Jest miejscem rekreacyjnym,
gdzie można spokojnie zjeść to, co każdy sobie przyniósł z domu. Wykorzystujemy
je też często do różnego rodzaju zgromadzeń podczas konferencji czy zjazdów
naukowych. Nie można tam wchodzić z tacami, ponieważ nie chcieliśmy narażać się
na bałagan. Po pozostawione talerze ktoś musiałby cały czas chodzić. Do tego
potrzebna jest dodatkowa obsługa, a nie dysponujemy takimi funduszami, aby zatrudniać
dużo osób.
M.:
Jak Pan ocenia swoją „współpracę” ze studentami? Czy zdarzały się nieprzyjemne
sytuacje lub niestosowne zachowania z ich strony?
T. N.: Na szczęście nie mamy
tutaj takich problemów. Ludzie są pozytywnie nastawieni. Nie było takich
momentów, kiedy ktoś zachowałby się wobec mnie chamsko, ale miałem raz taką
sytuację, którą można uznać za dość niestosowną. Szedłem korytarzem i zauważyłem
dwie dziewczyny, jedzące swoją sałatkę naszym firmowym, dość charakterystycznym
widelcem. Poprosiłem je grzecznie, aby zwróciły go do stołówki, na co jedna z
nich odparła, że ona sobie ten widelec przyniosła z domu. Byłem w szoku.
M.:
Nie spotyka się Pan częściej z takimi zachowaniami?
T. N.: Nie, ale bardzo dużo
naczyń ginie ze stołówki. Po roku działalności straciliśmy 100 białych kubków,
około 50 żółtych, w których podajemy herbatę, a po dwóch miesiącach pozbyliśmy
się prawie 30 szklanek do kawy latte. Jest to dość irytujące, ponieważ bardzo
dużą część budżetu przeznaczamy na uzupełnianie tego rodzaju asortymentu, a
można powiedzieć, że robimy to bez sensu, bo po krótkim czasie, i tak mamy taką
samą sytuację.
M.:
Mimo to, jest Pan pozytywnie nastawiony na kontakty z klientami stołówki?
T.N.:
Tak, jesteśmy nawet otwarci na wszelkie
zmiany proponowane przez studentów, szczególnie, jeśli chodzi o wprowadzanie
potraw do menu.
M.:
A czy poza studentami uczącymi się w trybie stacjonarnym, inni ludzie też mogą
korzystać z Państwa usług?
T. N.: Oczywiście. Nasza
stołówka otwarta jest siedem dni w tygodniu, także każdy z uczelni i spoza niej
może skorzystać z naszej oferty. Poza tym, mamy możliwość wynajmu sali na
imprezy okolicznościowe, więc myślę, że zakres naszej działalności jest
dostosowany do potrzeb każdego klienta.
M.: Dziękuję
za rozmowę.
Uczelnia liczy dużą ilość studentów oraz pracowników. Przekłada
się to na miejsca, których liczba nie jest adekwatna do ilości osób chcących skorzystać
z usług stołówki - ze względu na uniwersalność tego miejsca: jedzenie prawie „pod
nosem”, dostęp do WIFI, wielkość sali i dobre oświetlenie to wyznaczniki tej
stołówki, atrakcyjnej dla przebywających w obrębie kampusu przy ul. Willowej.
Możliwość postawienia na stole np. laptopa czy kubka i jednoczesne spożycie
posiłku to standard w tego typu obiektach. W takim układzie dlaczego zostały
stworzone warunki do korzystania z sieci w tym pomieszczeniu? Takich miejsc na
uczelni jest wiele, natomiast Lunch Box
jest tylko jeden. Może warto byłoby pomyśleć o tym, aby stołówka stała się
miejscem konsumpcji, a nie kafejką internetową. Wtedy każdy znalazłby miejsce
dla siebie, nawet student przychodzący z własnym jedzeniem i nie byłoby
problemu z wypraszaniem osób z komputerami. Na pewno wiele osób odczuwa żal
oraz niesmak z tego tytułu. Z wyznaczeniem miejsca dla tych, którzy nie mają się gdzie
podziać z własną bułką w godzinach szczytu nie powinno być problemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz