poniedziałek, 20 stycznia 2014

smak, cena… i wygoda ŻYWIENIOWY ZAWRÓT GŁOWY

   Lunch Box jest jedynym miejscem budynku L, gdzie studenci oraz pracownicy uczelni mogą spokojnie, wygodnie usiąść i spożyć posiłek. Jednak „diabeł tkwi w szczegółach”, bo istnieje pewien problem, a mianowicie dotyczy zakazu spożywania swojego jedzenia. Nie polepsza tego stanu fakt braku kultury u osób korzystających ze stołówki, traktujących ją również jako bazar, gdzie można „zdobyć pamiątki”.Krótka rozmowa redakcji Marginesu z panem Tomaszem Niemczykiem, jednym ze współwłaścicieli Lunch Box, przybliża zasady funkcjonowania jednego z najważniejszych dla żaków miejsc na ATH.    
                               
Margines: Na jakiej zasadzie wynajmowany jest lokal?
Tomasz Niemczyk: Pomieszczenie jest dzierżawione od uczelni. Jesteśmy jego najemcami.

M.: Czy stołówka przynosi dobry dochód? Czy Państwo jesteście zadowoleni z obrotów?
T.N.: Lunch Box przynosi trochę mniejszy dochód niż zakładaliśmy na początku. Obroty są nieregularne. Zdarzają się miesiące, kiedy mamy wysoką frekwencję klientów, są też takie, kiedy ich brakuje, więc w skali roku bilans nie jest zachwycający.

M.: Czy jedzenie jest przygotowywane na miejscu?
T.N.: Przygotowywanie jedzenia na uczelni od podstaw nie jest możliwe, ponieważ mamy za małe zaplecze gastronomiczne, dlatego zamawiamy posiłki poprzez firmy cateringowe.

M.: Na ścianach stołówki zamieszczone są plakaty informujące o braku możliwości przynoszenia własnego jedzenia. Co skłoniło Państwa do podjęcia takich kroków?
T.N.: To jest oczywiste, że chcemy aby osoby kupujące u nas ciepły posiłek miały możliwość wygodnie go spożyć. Zdarzają się sytuacje, że stołówka jest zapełniona i nie ma miejsc siedzących, a połowa studentów zajmuje stoły i np. gra w karty lub korzysta z komputerów.

M.: Jak Pan reaguje w takich sytuacjach?
T.N.: Nie jest to tak drastycznie egzekwowane. Nikt nie chodzi po stołówce i nie wyrzuca każdego, kto wyciągnie z plecaka swoją kanapkę. Jeśli widzę, że brakuje miejsc, to podchodzę i proszę aby takie osoby udały się do sali na piętrze lub do miejsc do tego przeznaczonych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby spożywać swój własny posiłek, gdy jest mało osób na stołówce.

M.: A do czego właściwie jest przeznaczona wspomniana sala na piętrze i dlaczego tam nie można również spożywać jedzenia zakupionego w Lunch Box?
T. N.: To pomieszczenie ma służyć studentom do wypoczynku, nauki, spotkań. Jest miejscem rekreacyjnym, gdzie można spokojnie zjeść to, co każdy sobie przyniósł z domu. Wykorzystujemy je też często do różnego rodzaju zgromadzeń podczas konferencji czy zjazdów naukowych. Nie można tam wchodzić z tacami, ponieważ nie chcieliśmy narażać się na bałagan. Po pozostawione talerze ktoś musiałby cały czas chodzić. Do tego potrzebna jest dodatkowa obsługa, a nie dysponujemy takimi funduszami, aby zatrudniać dużo osób. 

M.: Jak Pan ocenia swoją „współpracę” ze studentami? Czy zdarzały się nieprzyjemne sytuacje lub niestosowne zachowania z ich strony?
T. N.: Na szczęście nie mamy tutaj takich problemów. Ludzie są pozytywnie nastawieni. Nie było takich momentów, kiedy ktoś zachowałby się wobec mnie chamsko, ale miałem raz taką sytuację, którą można uznać za dość niestosowną. Szedłem korytarzem i zauważyłem dwie dziewczyny, jedzące swoją sałatkę naszym firmowym, dość charakterystycznym widelcem. Poprosiłem je grzecznie, aby zwróciły go do stołówki, na co jedna z nich odparła, że ona sobie ten widelec przyniosła z domu. Byłem w szoku.

M.: Nie spotyka się Pan częściej z takimi zachowaniami?
T. N.: Nie, ale bardzo dużo naczyń ginie ze stołówki. Po roku działalności straciliśmy 100 białych kubków, około 50 żółtych, w których podajemy herbatę, a po dwóch miesiącach pozbyliśmy się prawie 30 szklanek do kawy latte. Jest to dość irytujące, ponieważ bardzo dużą część budżetu przeznaczamy na uzupełnianie tego rodzaju asortymentu, a można powiedzieć, że robimy to bez sensu, bo po krótkim czasie, i tak mamy taką samą sytuację.

M.: Mimo to, jest Pan pozytywnie nastawiony na kontakty z klientami stołówki?
T.N.: Tak, jesteśmy nawet otwarci na wszelkie zmiany proponowane przez studentów, szczególnie, jeśli chodzi o wprowadzanie potraw do menu. 

M.: A czy poza studentami uczącymi się w trybie stacjonarnym, inni ludzie też mogą korzystać z Państwa usług?
T. N.: Oczywiście. Nasza stołówka otwarta jest siedem dni w tygodniu, także każdy z uczelni i spoza niej może skorzystać z naszej oferty. Poza tym, mamy możliwość wynajmu sali na imprezy okolicznościowe, więc myślę, że zakres naszej działalności jest dostosowany do potrzeb każdego klienta. 

M.: Dziękuję za rozmowę.



Uczelnia liczy dużą ilość studentów oraz pracowników. Przekłada się to na miejsca, których liczba nie jest adekwatna do ilości osób chcących skorzystać z usług stołówki - ze względu na uniwersalność tego miejsca: jedzenie prawie „pod nosem”, dostęp do WIFI, wielkość sali i dobre oświetlenie to wyznaczniki tej stołówki, atrakcyjnej dla przebywających w obrębie kampusu przy ul. Willowej. Możliwość postawienia na stole np. laptopa czy kubka i jednoczesne spożycie posiłku to standard w tego typu obiektach. W takim układzie dlaczego zostały stworzone warunki do korzystania z sieci w tym pomieszczeniu? Takich miejsc na uczelni jest wiele, natomiast Lunch Box jest tylko jeden. Może warto byłoby pomyśleć o tym, aby stołówka stała się miejscem konsumpcji, a nie kafejką internetową. Wtedy każdy znalazłby miejsce dla siebie, nawet student przychodzący z własnym jedzeniem i nie byłoby problemu z wypraszaniem osób z komputerami. Na pewno wiele osób odczuwa żal oraz niesmak z tego tytułu. Z wyznaczeniem  miejsca dla tych, którzy nie mają się gdzie podziać z własną bułką w godzinach szczytu nie powinno być problemu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz